Zobacz temat - Brutalny atak kierowcy. Poszło o klakson
 
Forum Klubu ROVERki.pl

Offtopic - Brutalny atak kierowcy. Poszło o klakson

scooby - Czw Maj 12, 2011 21:33
Temat postu: Brutalny atak kierowcy. Poszło o klakson
Hej,

Dziś wpadłem na taki o to materiał:

http://wiadomosci.onet.pl...,wiadomosc.html

Pierwsze myślałem, że to MG, ale przyglądnąłem się i okazuje się że to Fiat Barchetta :)

No i jak tu trzeba uważać na kogo się trąbi... :P

Raz miałem podobną sytuacje. Koleś na środku skrzyżowania wpadł mi pod koła, strąbiłem go, na szczęście nie potrąciłem, a ten podleciał mi do auta, złapał za pasy i zaczął dusić...

Pozdro

MaReK - Czw Maj 12, 2011 23:59

Ja widziałem na własne oczy, ale z daleka podobny komedio-dramat ;)
Taksówkarz stał na światłach i zagapił się (na swoje zielone). Za nim stał jakiś "szybki bill" i zdenerwowany brakiem 3-sekundowej reakcji taksiarza zaczął trąbić. Trąbił przez całe skrzyżowanie. Taksówkarz się zatrzymał, wysiadł, facet też wysiadł. Wszystko dzieje się na jednym cyklu świateł, ale za skrzyżowaniem. Skrzyżowanie częściowo zablokowane bo panowie wyjaśniają sobie kwestie :) Taksówkarz ubrany w kurtkę, czapkę, gość bardziej elegancki, długi płaszcz i czerwony długi szalik ;) Dlaczego zapamiętałem szalik? Bo panowie po kilku inwektywach rzucili się ku sobie ;) No i taksówkarz złapał za szalik, okręcił go dwa razy na szyi gościa i zaczął go zwyczajnie w świecie dusić. Facet machał rozpaczliwie łapami, ale nie mógł go sięgnąć. W końcu osłabł, przysiadł na ziemi i teatr się skończył :)
Taksiarz puścił, poszedł do auta i odjechał. A pieniacz poprawił płaszcz, zwinął szalik cisnął nim na miejsce pasażera, wsiadł i pojechał w swoją stronę.

Ruch na ten czas stanął. Autentycznie ludzie mając zielone stali i patrzyli się co się dzieje ;) Nikt nie wyszedł i nie interweniował - po prostu film :)

No ale tutaj nie było demolki. Ot ostudził taksiarz emocje wariata i już.

Może faktycznie warto pod ręką w aucie wozić gaz.

SyntaX - Pią Maj 13, 2011 19:08

Ja miałem kiedyś taką akcję że facet mi wymusił pierwszeństwo.
No to zatrąbiłem.
Facet stanął na środku ulicy (Wiadukt nad torami kolejowymi)
Leci do mnie z łapami i wymachuje.
Jechałem z kumplem, a kumpel z tyłu szybko wysiadł, wyjął gościowi kluczyki ze stacyjki i krzyczy: Zgubiłeś coś debilu i wyrzucił mu kluczyki na tory kolejowe.
Facet zaczął mnie szarpać, ale miał pecha bo miał nóżkę pod kołem.
To musiało boleć jak ruszyłem i po prostu odjechałem zostawiając debila z rozwaloną noga i autem bez kluczyków na środku wiaduktu.

practicator - Pią Maj 13, 2011 20:00

ja jeszcze nie miałem tak nieprzyjemnej sytuacji. raz tylko zostałem przez otwarte okno oblany płynem do mycia szyb przez jakiegoś karka, bo na światłach stwierdziłem że nie zostawi tej szyby czystszej niż była.
aliciaMG - Nie Maj 15, 2011 15:43

Ja miałam kiedyś taką dziwną akcję, może nie z klaksonem, ale ze światłami :/

Jechałyśmy z koleżankami porą późnowieczorną. Koleś za nami cały czas jachał na długich. Koleżanka zwolniła do tego stopnia, że w końcu gościu postanowił nas wyprzedzić. Gdy nas wymijał zauważyłyśmy, że w aucie same dziadki siedzą (kierowcy nie widziałyśmy). No i jak już nas wyprzedzili to koleżanka mrugnęła długimi (tylko raz), a ten po hamulach :/ .
Pech chciał, że koleżanki tata coś przy świecach grzebał i na niskich obrotach auto gasło. No i niestety koleżanka zwolniła i auto zgasło. Patrzymy, a z auta wysiada WIELKI KOKS :shock: i wali prosto do nas :!: Na szczęście zdążyłyśmy zamknąć drzwi i skończyło się na tym, że typ chodził dookoła samochodu, szarpał za klamki, walił nam w szyby i wrzeszczał, ale akcja mogła zakończyć się dużo gorzej :???:

Ogólnie od tamtej pory na nikogo nie trąbię ani nie mrugam - zwłaszcza na dziadków :mrgreen:

NiceMan - Nie Maj 15, 2011 19:23

Takich akcji jest cała masa :)
Gdy miałem prawko z tydzień dwa jechałem w korku z mamusią z zakupów i przed światłami jechałem na luzie (teraz wiem, że ujowo roiłem :P ) i gość za mną zatrąbił. Zatrzymałem się gwałtownie i włączyłem awaryjne. Gość wyskoczył z autka i do mnie. A, że ja nie leszczyk 40. latka kopnąłem w kolanko tak z lekka i w ryj. Zapaliło się zielone i pojechałem i usłyszałem tylko jeszcze od innego kierowcy "Było wychodzić" :D

PS. Ale slang wieśniacki xD

Pozdro

Kozik - Nie Maj 15, 2011 20:30

na takich debili trzeba mieć kawałek metalowej nogi od stołu w razie czego. Ja staram się być spokojny za kierownicą ;)
Jugol - Nie Maj 15, 2011 20:38

Kozik napisał/a:
na takich debili trzeba mieć kawałek metalowej nogi od stołu w razie czego


...lepszy jest AK-47, nawet strzelać nie trzeba- wystarczy okazać :mrgreen:

shudder - Nie Maj 15, 2011 22:45

Ja też się już zastanawiałem czy by nie wozić pod siedzeniem klucza do zmiany kół :D ale jak to mój brat powiedział, lepiej nie ryzykować, bo kiedyś nerwy puszczą, przywalę komuś i później będę miał problemy :roll:
MaReK - Nie Maj 15, 2011 22:58

Wszyscy są cwani tu zza monitora ;) Ak, rura, gaz itp. itd. ale jak przychodzi do takiej sytuacji, że już ktoś pierwszy do nas wysiada, to wtedy jest problem i niewielu stać na to, żeby wysiąść i stanąć do walki :)

Kiedyś była taka zasada, że kto pierwszy uderzy, ten już wygrał ;D
Dzisiaj może się okazać, że trafimy na idiotę, jakiegoś niepoczytalnego kretyna, który zrobi nam niechcący krzywdę, albo komuś z naszego grona, które jedzie w aucie. W innym przypadku, to my możemy zrobić komuś krzywdę i skończy się na policji, sądach, odszkodowaniach. Nie wiem sam jakbym zareagował na kogoś kto idzie do mnie np. na światłach, po wcześniejszej niejasnej sytuacji.

Mimo, że teraz tak piszę, to zdarza mi się "fikać" do innych ;)
Oczywiście nie zaczynam sam z siebie, tylko jak ktoś zaczyna już ostro przeginać.
Zazwyczaj kończy się to na utrudnieniu mu ruchu, albo nie wpuszczaniu kiedy próbuje się chamsko wepchnąć byle być o kilka aut do przodu.

Jak byłem młodym sikutem, o posturze długiego patyka, to zatrąbiłem z premedytacją i całkowicie będąc przygotowany na sytuację, kiedy mi jakiś baran wjechał na pierwszeństwie przed maskę. On się zatrzymał, wysiadł i leci do mnie. Ja się zatrzymałem, wysiadłem ale już oceniłem sytuację, że w przypadku starcia nie mam najmniejszych szans ;D To był king-kong... nawet włosy miał na rękach podobne ;)
Z przodu siedziała blond włosa lady i chyba na moje szczęście darła się na niego, żeby wracał ;) Gość podszedł do mnie, zebrał się w sobie, użył całej mocy inteligencji i wypluł z siebie "co !@!$#?!". Więc odpowiedziałem nic i żeby patrzył na znaki... no i tyle, zawrócił się i po krzyku. Otrzymałem tylko "fakulca" w swoją stronę, od być może mojej wybawicielki :D

Teraz jestem większy (grubszy), ale kondycyjnie na pewno nie taki twardy żeby wytrzymać rundę z king-kongiem ;D No i może nie widać po mnie, ale takie sytuacje mnie denerwują i zaczynają mi się potem trząść łapy ;)

Z wiekiem też jakoś mi się normuję pod kopułą (chociaż to może moje subiektywne odczucie) i nie chce mi się już z ludźmi wojować. Wjeżdża, to wjeżdża... hamuje to hamuje... trudno... za chwilę się rozjedziemy i może więcej nie spotkamy ;)
A klaksonu nie lubię używać ot tak... nawet jak mi ktoś zjeżdża z pasa na mnie, to albo hamuje, albo uciekam, ale nie trąbię ;)

practicator - Nie Maj 15, 2011 23:13

ja klaksonu używam tylko w sytuacji awaryjnej - wyprzedzam a ktoś mi zajeżdża przypadkiem drogę, nie mogę wyhamować przed przejściem dla pieszych (raz tak zimą miałem, że ABS mnie zrobił nieco w bambuko) albo ktoś się zagapił na zielonej strzałce (ale zawsze tak jak najciszej).
Kozik - Pon Maj 16, 2011 07:09

MaReK, ja miałem podobną sytuację jak Ty, tyle że ja (110kg żywej wagi) jechałem maluchem i też gość lezie w moją stronę z jakiegoś terenowego auta, wysiadłem i też idę w jego stronę, jak zobaczył że jest mi prawie pod pachę to krzyknął coś z daleka wsiadł i odjechał :D
sobrus - Pon Maj 16, 2011 07:20

MaReK ma racje, ale gaz zawsze warto ze sobą nosić/wozić.
Natomiast jeżeli chodzi o rozwiązania siłowę, to po pierwsze primo trzeba mieć tą siłę, a po drugie obycie w takich sytuacjach.
Znane są przypadki gdy posiadacz czarnego pasa karate mdlał ze strachu, gdy ktoś go nagle napadł. Teoria a praktyka to niestety nie to samo :/

Ja niestety nie mam ani siły ani "obycia" (słowo "obicia" bardziej by pasowało chyba), także jeżeli udałoby mi się skutecznie użyć gazu to i tak byłby sukces.

Raptile - Pon Maj 16, 2011 07:29

A to wszystko przez podwyżki cen paliw !
Kozik - Pon Maj 16, 2011 07:30

sobrus napisał/a:
także jeżeli udałoby mi się skutecznie użyć gazu to i tak byłby sukces.


ja skutecznie użyłem raz gazu jak mi się żule przykleili do malucha i chcieli mnie wydrzeć ze środka a później wywrócić kaszlaka ;) przy 60 już wszyscy się odkleili :D

Krzysi3k - Pon Maj 16, 2011 07:35

A mi już drugi klakson padł - chyba coś w tym jest :mrgreen:
MaReK - Pon Maj 16, 2011 07:47

Kozik napisał/a:
jak zobaczył że jest mi prawie pod pachę to krzyknął coś z daleka wsiadł i odjechał :D

A jakby szedł taki Jackie Chan ;D ? Widziałeś co on potrafi robić na filmach ;D ?
Jak ktoś zna swoją siłę i umiejętności nie będzie się oglądał na detale ;)
Pewnie jakby wyszedł Fiodor Jemalianienko na mnie, to też byłby niższy o kilka cm ;)
Waga podobna, więc nie zrobiłby na mnie wrażenia... do pierwszego uderzenia ;D

sobrus napisał/a:
ale gaz zawsze warto ze sobą nosić/wozić.

Jeszcze trzeba go umieć/zdążyć użyć. Warto też nie stać pod wiatr ;D

Tak sobie jeszcze próbowałem przypomnieć tego typu akcje, no i udało mi się wyrwać komiczny wątek z mojego krótkiego życia kierowcy :) Jedno z warszawskich skrzyżowań typu rondo. Dwa pasy jeden do jazdy na wprost, drugi do jazdy w lewo. http://maps.google.pl/map...001206&t=h&z=20

Ja skręcam w lewo, a cwaniak z gazowni w starym polonezie trucku z pasa na wprost również jedzie w lewo. No i nasze drogi się spotykają i skubaniec trąbi na mnie ile sił w ręku i klaksonie. Jam młody gniewny, zatrzymał Rovera 200 na środku krzyżówki (ruch znikomy) i wyszedłem do typa i biegnę do niego pytając kulturalnie "Czego trąbisz baranie?! Nie widzisz, że to mój pas?"... podchodzę bliżej, a on nie może się wysłowić, oczy mu się wielkie zrobiły i pokazuje palcem przed siebie. Pomyślałem sobie, ha! Jestem gość wystraszył się mnie, jestem górą. Uspokoiłem się podchodzę bliżej, żeby zrozumieć co on tam bełkocze, a on wciąż z przerażeniem w oczach mówi, żebym gonił auto swoje, bo odjeżdża. Odwracam łeb, patrze, a mój Roverek zjeżdża sobie z gracją ze skrzyżowania (lekka górka). Taki miałem świetny ręczny wówczas :D Jak tylko do mnie doszło co się dzieje, to wyglądałem jak z kreskówki, tak szybko nogami machałem ;) No i oprócz tego, że zrobiłem z siebie debila, nic się nie stało :D

Raptile - Pon Maj 16, 2011 07:57

MaReK, bajkopisarzu ;)
MaReK - Pon Maj 16, 2011 08:06

Raptile napisał/a:
MaReK, bajkopisarzu ;)

To nie bajki, to wszystko prawda. Jeszcze pewnie było więcej takich przypadków, ale nie pamiętam już. Jeszcze była taka sytuacja, że jechaliśmy na dwa samochody z moim wspólnikiem. No i dla jaj zaczęliśmy na siebie trąbić. Potem otworzyliśmy szyby na skrzyżowaniu, na czerwonym świetle i obrzucaliśmy się inwektywami ;) A na końcu on wysiadł i udawał, że idzie mnie lać ;) Podbiegł do mojego okna i zaczął markować uderzenia.

Z naprzeciwka skręcała Pani, która tak się tym zaoferowała, że się jej skręt nie udał i wylądowała w trawie i błocie ;) I podobnie jak na filmie wyżej, nikt nie zareagował, a wszystko wyglądało b. realistycznie.

Można kiedyś taką 'ustawkę' zrobić. Kamery postawić w ukryciu, podjechać różnymi autami, żeby nie było, że klubowe i zainscenizować taką sztukę ;) Gorzej, jak się znajdzie jakiś pomagier i uzna, że któryś z nas ma większą rację ;)

shudder - Pon Maj 16, 2011 08:19

MaReK napisał/a:
Gorzej, jak się znajdzie jakiś pomagier i uzna, że któryś z nas ma większą rację ;)

np. panowie policjanci... ;)