Swego czasu, jeszcze w tamtym tysiącleciu, gdy dostałem trofiejnego FSO 1500 rocznik 1987, klasycznego czterobiegowca na stykowym zapłonie i z alternatorem 'milicyjnym' ZELMOT o mocy 990 W, to bawiłem się z jego regulatorem napięcia (elektromechanicznym), podginając mu zaczep dolny sprężyny napinającej jego ruchomą zworę.
Na napięciu około 16 V bez obciążenia i jakichś 15V ze światłami silnik uzyskał jakby 'pewniejszy' zapłon, dawało się to odczuć zwłaszcza w zimie, palił dosłownie na dotyk, po wyciągnięciu linki ssania i pompnięciu dziesięć razy w pedał gazu (żeby zwilżyć gardziele gaźnika benzyną, którą pluła pompka przyśpieszeniowa).
Nic złego się z samochodem nie działo, żarówki nie strzelały (pięknie świecił, zwłaszcza stopami, nie szło patrzeć, aż oczy bolały, w fiacie była to rzadkość, żeby aż tak świecił). Jedyne, co pamiętam, to trzeba było co jakiś czas wykręcić zeń świece i wyczyścić je szczotą oraz sprawdzać przerwę na styku aparatu zapłonowego (0.42 - 0.48 mm).
_________________ Człowiek pochodzi od małpy. W czerwonym.
SPAMU¦
Wysłany: Czw Wrz 09, 2010 09:55 Post o charakterze reklamowym. Każde Twoje kliknięcie zwiększa nasze szanse przeżycia ;)
Ja będę podnosił napięcie na samych uzwojeniach pierwotnych cewki, trochę boje się całej instalacji a i by było teraz z tym więcej problemów, bo regulatory napięcia trochę gorzej rozebrać.
No ale ciekawe co piszesz, zobaczymy jak to będzie u mnie, może też poprawią się parametry
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum