[dawidd]

Witam
Przytrafiła mi sie kolizja. W tyl wjechał mi lanos który nie wychamowal i uszkodził mi lampe zderzak i błotnik. Jutro mam wizytę rzeczoznawcy z Liberty Direct. Juz raz miałem wypadek innym autem i dostałem śmieszne pieniądze i nieświadomy niczego zgodziłem sie na wszystko. Pisze bo chciałbym wiedzieć czy jak gość mi zrobi wycenę np na 1500 zl to musze z nim cos podpisać jezeli sie z ta wycena nie bede zgadzał? Czy jak podpisze to nie mogę sie odwołać? Telefonicznie poinformował mnie ze musze przygotować ksero dowodu moje i właściciela (ojca) - czy to konieczne?
I czy już obowiązuje prawo ze oc sprawcy pokrywa koszt naprawy na nowych i oryginalnych częściach?
Ile moze kosztować (orientacyjnie) naprawa rovera 416 96r - błotnik tyl lewy - wgnieciony, zderzak i lampa do wymiany + lakierowanie.

[SPAMU¦]

[ARTUR1983]

Z tego co pamiętam jak ja miałem kolizje to musiałem także przygotować krótkie oświadczenie ze właściciel auta(ojciec) w tym czasie użyczył mi auto .
Co do wyceny sam policz zobacz cześć albo pokaż jakiemuś mechanikowi który wyceni robotę.

[maciej]

Zwykle rzeczoznawcy nie robią wyceny na miejscu, bo to trwa.

W czasie oględzin gość obejrzy uszkodzenia, zrobi zdjęcia, więc przygotuj się i pokaż mu wszystko co widać, wszelkie problemy z otwieraniem klapy itp.

Jeśli mogą być uszkodzenia na podwoziu, to najlepiej umów się w miejscu gdzie jest najazd/kanał to nie będzie mógł się wymówić, że to można doliczyć do kosztorysu dopiero w czasie naprawy "bo nie widać".

Na miejscu podpiszesz jedynie protokół, że oględziny się odbyły, "zgłoszenie szkody", jeśli zgłaszałeś telefonicznie oraz może kwitek stwierdzający jaki sposób naprawy wybierasz - potem masz prawo to zmienić, choć TU może twierdzić inaczej i kazać Ci od razu podać numer konta - to jest bezprawne, bo to Ty jako poszkodowany wg KC masz wybrać sposób naprawienia szkody.

Jeśli nie dadzą Ci takiego oświadczenia, to procedura jest taka, że jak TU zbierze dokumenty i wyceni szkodę to przelewają Ci na konto "kwotę bezsporną" oraz przesyła pocztą kosztorys w ciągu 30 dni.

Jeśli kwota Cię nie satysfakcjonuje, to się odwołujesz na podstawie swojego kosztorysu (najlepiej jeśli zrobi to zakład, który ma Audatek czy jak się ten program do wyceny szkód nazywa).

Mogą też spróbować zastosować manewr ze "szkodą całkowitą" i wtedy musisz policzyć, czy Ci się to opłaca, czy nie - czasem się opłaca, ale nie zawsze - to już kwestia "zimnej kalkulacji" - na jakich częściach naprawisz, czy może sprzedasz auto uszkodzone i dołożysz kwotę z ubezpieczenia i kupisz inne.

Druga metoda, to oddanie auta do warsztatu i żądanie pokrycia wartości faktury, tylko musisz pamiętać, że OC pokrywa tylko do wartości rzeczy przed zdarzeniem, a ubezpieczyciel będzie pewnie twierdził, że nawet nie do 100, tylko do 70 % tej wartości - kolejna nielegalna i oszukańcza praktyka.

W przypadku LD nie wiem, jak to jest, w przypadku PZU, czy Warty, to często "preferowane warsztaty" i ASO mają umowy, a Ty oddajesz im auto podpisując, że oni przejmują likwidację szkody, a wtedy oni walczą z ubezpieczycielem - mają też w tym swój interes, a TU nie wykręci się od ich wyceny tak łatwo, bo skoro podpisali z nimi umowę, to powinni im ufać, a wyceny z ASO, to, szczególnie w przypadku w miarę nowych aut (wiem, że to nie jest ten przypadkek ) są praktycznie nie do podważenia.

Tak miałem ostatnio, jak na środku DK61 w Kolnie leżał "mały głaz", który rozbił mi miskę olejową i belkę przedniego zawieszenia w Octavii mojego ojca - to było AC, ale w przypadku, gdy TU ma umowę z warsztatem to działa tak samo dla OC - auto z assistance pojechało do wybranego przeze mnie ASO, tam podpisałem tylko upoważnienie dla warsztatu na załatwienie wyceny i odebranie kasy, oni po oględzinach przesłali wstępny kosztorys do Warty, ta wstępnie zatwierdziła naprawę (to było jakieś 15% wartości auta, więc żadne "szkody całkowite " nie wchodziły w grę), po wstępnej rozbiórce przyjechał rzeczoznawca z Warty, zrobił zdjęcia i zatwierdził naprawę.
Po tygodniu miałem auto do odbioru. Było by nawet szybciej, ale miska była w centralnym magazynie i ściągnięcie jej zajęło im 2 dni robocze, a zdarzenie było w piątek po południu.

Procedura była taka, że nawet, jeśli w czasie naprawy ASO by coś jeszcze znalazło, to już tylko wysyłało fotki do Warty i oni zatwierdzali mailem dodatkowe koszty.
Jedyne co to, chcieli mi potrącić 150 zł za "zużycie oleju i filtra", ale jak przesłałem skan faktury z innego ASO na pełny przegląd 200 km przed zdarzeniem, to się odczepili i wypłacili wszystko.