Pomógł: 54 razy Dołączył: 23 Maj 2008 Posty: 942 Skąd: Zabierzów
Wysłany: Czw Gru 25, 2008 16:30
Z punktu widzenia Straży Pożarnej-jeżeli poszkodowany ma zachowane czynności życiowe i jest "stabilny" nie "ruszamy" go do momentu przybycia Pogotowia Ratunkowego.
Opatrujemy jakieś krwotoki itp. Pomagamy go wyciągnąć.
Jeżeli jednak jego życie jest zagrożone,brak oddechu,zatrzymanie akcji serca lub strefa w jakiej przebywa poszkodowany robi się niebezpieczna to w zależności od szybkości rozprzestrzenia się zagrożenia albo wyciągamy go na deskę ortopedyczną lub "targamy" z auta na żywca nie bacząc na urazy...
SPAMU¦
Wysłany: Czw Gru 25, 2008 16:30 Post o charakterze reklamowym. Każde Twoje kliknięcie zwiększa nasze szanse przeżycia ;)
_________________ Pozdrawiam, Maciek (podWawa - WPR)
Obecnie MX-5 NC '07, XC60 'Słoń 2' i wózek na zakupy (Fabia III)
Były 2*R623Si Lux '95 LPG, R827Si '93 LPG, R416 Si '99 LPG, MX-5 '92 i kilka innych nieroverków
po wypadku mojej mamy nasi rodacy pomogli krzyczac , jak byla zaklinowana w aucie "uciekac , leje sie z auta " - jak po czolowym cos mialo sie z auta nie wylac? .... jeden holender wlasciwie pomogl jej... pozostali tworzyli tylko korek na pulawskiej zal.pl
jeśli w pobliżu jest dużo osób które mogłyby pomóc najczęściej nikt nie pomaga, ludzie w takiej sytuacji liczą na to, że ktoś inny z gapiów pomorze jest tzw efekt widza. Natomiast jeśli ktoś zobaczy wypadek i jest jedyną osobą w pobliżu to wtedy najczęściej pomaga
Przypomina mi sie taki stary dowcip, jak jechal motocyklista, przewrocil sie i upadl na glebe i lezy. Calosc widzialo dwoch miejscowych pijaczkow. Pobiegli do goscia, pomogli mu i...
Przyjechala Policja i pytaja czy jak motocykliste znalezli to jeszcze zyl?
Na co pijaczki odpowiadaja, ze jeszcze zyl, ale jak mu glowe oborcili na swoje miejsce to przestal
MaReK, dowcip spalony koncertowo Istotne jest, że motocyklista założył kurtkę tyłem na przód, żeby mu wiatr nie wciskał się za pazuchę
A art. 162 jest jednym (z wielu zresztą) dość niefortunnych przepisów kk...
maciej napisał/a:
I to art. 162 KK dotyczy nawet sytuacji, w której szedłeś ulicą, gdy na skrzyżowaniu zdarzył się wypadek.
Oprócz pieszych karze podlegają także tramwajarze, listonosze, taksówkarze, kioskarze widzący wypadek, oraz wszyscy krewni i znajomi królika, którym można udowodnić, że wypadek widzieli, a którzy nie udzielili pomocy.
Par. 2 jest równie zabawny. Warunkiem wyłączenia popełnienia czynu zabronionego jest sytuacja, w której konieczne jest poddanie się "zabiegowi lekarskiemu", o której to konieczności (poza sytuacjami oczywistymi) orzeka w zasadzie... lekarz... Circulus vitosus...
Bo na tych, którzy zabiorą się nieudolnie za niesienie pomocy, czeka art. 155 (nieumyślne spowodowanie śmierci) lub art. 156 par. 2 (nieumyślne spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu)...
Smutna prawda jest taka, że dla własnego bezpieczeństwa najlepiej dyskretnie oddalić się, zanim nas ktoś zauważy. I na tym może koniec bełkotu pt. prawo vs. rzeczywistość
Smutna prawda jest taka, że dla własnego bezpieczeństwa najlepiej dyskretnie oddalić się, zanim nas ktoś zauważy. I na tym może koniec bełkotu pt. prawo vs. rzeczywistość
... czytasz i nie grzmisz !
dla mnie to jest jak skazanie kogos moze nawet na smierc ! dla wlasnego spokoju O_o
ZAL.PL
nie napisze nic wiecej. lepiej wylacze kompa. zanim cos palne . PA !
_________________ .: Podpis użytkownika wymaga
edycji :.
Panowie, spokojnie. Ja tylko piszę o konstrukcji naszego szanownego prawa.
Dla mnie osobiście nie istnieje takie wyjście jak odwrócenie głowy we wskazanej sytuacji. Nie przejdę obojętnie obok człowieka, nawet ryzykując niesienie pomocy w sposób nieudolny i karę.
Smutna prawda jest taka, że dla własnego bezpieczeństwa najlepiej dyskretnie oddalić się, zanim nas ktoś zauważy. I na tym może koniec bełkotu pt. prawo vs. rzeczywistość
I to niestety jest prawda. Nasze społeczeństwo woli nic nie widzieć, nic nie słyszeć i nic nie mówić. Ze strachu, lenistwa i głupoty.
Jednak krótka chwila zastanowienia może komuś uratować życie.
Wiem, że wśród nas nie ma takich, którzy na pięcie się odwrócą pójdą w stronę przeciwną. Jednak zobaczcie kto jeździ naszymi drogami, ile jest buractwa. Po tym można wnioskować ile % ludzi udzieli nam pomocy.
Albo zbiegną się na nowe widowisko albo pójdą w pizdu.
ja pomijam przyklad mojej mamy, bo to zawsze bedzie mnei wq...
ale chodzi o inne proste rzeczy, jak np sytuacja- w korku stluczka, niby lekka ale gosc nie moze auta odpalic, co robia ci z tylu trabia, a nie pomoga
za duza znieczulica jest, za wiele sie mowi ja bym pomogl , ale jak przychodzi co do czego to sie zaslaniamy , ze problemow nie chcemy, z prawem, nie chcemy by nas okradli, i tysiace innych powodow.
najpierw biadolimy jako to znieczulica , a potem sami przejezdzamy obojetnie.
nie zatrzymuje sie jak widze sluzby ratownicze na miejscu, bo wtedy to ja tylko sztuczny tlok robie, a nie pomagam.
kursy b latwo znalezc np kazdy PCK chyba organizuje. tylko tez mamy 100 innych spraw ktore powoduja "ze nie mozemy" pojsc na taki kurs.
rozumiem, ze sa ludzie ktorzy na widok krwi mdleja itp itd ( przyklad dziewczyny ktora na kursie w trakcie opowiadania przez prowadzacego zaslabla- to co jakby zobaczyla >? ) ale tez nie chce mi sie wierzyc ze jest ich az tyle.
niby mam papiery pck , ratownika wodnego , ale z przyjemnoscia przy okazji obozow przypominam sobie pewne rzeczy i pomagam w kursie dla dzieciakow.
_________________ .: Podpis użytkownika wymaga
edycji :.
Pomógł: 387 razy Dołączył: 15 Mar 2007 Posty: 4424 Skąd: Oświęcim
Wysłany: Sro Gru 31, 2008 12:38
Thrillco napisał/a:
Ogólnie masz co do jednego racje - polska to chory kraj z wieloma chorymi obywatelami.
Proszę Cię, nie wkładaj tego w moje usta, ja tak nigdy nie powiedziałem, bo tak nie sądzę!!! Napisz co najwyżej, że stwierdziłem, że taka opinia sączy się z Twoich postów!!!
Thrillco napisał/a:
Thef...ja po prostu pisze w danym temacie a ze ciebie to boli to mi aqrat zwisa kompletnie.
Mnie to nie boli, mnie to śmieszy, że dorosły człowiek przechwala się jak dziecko
Taki kurs trwa kilkanaście dni, zazwyczaj dwa tygodnie. Po takim kursie dostajesz zaświadczenie o tym, że jesteś ratownikiem drogowym. Zyskujesz wiedzę teoretyczną i praktyczną.
Z tego co kojarzę, to taki kurs ma też pewne skutki w orzecznictwie sądowym.
Nie jestem pewny (trzebaby znów poszukać), ale kojarzę, że powoduje, podniesienie szans na oskarżenie o nieudzielenie pomocy (co w świetle tego wątku nikomu nie grozi), a z drugiej strony i praktycznie i teoretycznie zmniejsza szanse na oskarżenie o błąd wskazywane przez wild_weasel.
Tak mi się coś kojarzy z rozmów z koleżanką, po szkole policealnej pieleńgniarsko-ratowniczej.
Thef raczej pisał o podstawowym kursie "pierwszej pomocy".
_________________ Pozdrawiam, Maciek (podWawa - WPR)
Obecnie MX-5 NC '07, XC60 'Słoń 2' i wózek na zakupy (Fabia III)
Były 2*R623Si Lux '95 LPG, R827Si '93 LPG, R416 Si '99 LPG, MX-5 '92 i kilka innych nieroverków
Pomógł: 387 razy Dołączył: 15 Mar 2007 Posty: 4424 Skąd: Oświęcim
Wysłany: Sro Gru 31, 2008 13:10
Thrillco napisał/a:
Nie jestem specjalistom nie bede stwerdzał faktów...ale ty thef masz problem i potrzebujesz pomocy...tylko nie wiem jakiego specjlaisty...
Nie będziesz stwierdzał, ale po dwóch kolejnych wyrazach stwierdzasz.. Zapewniam Cię, że póki co nie potrzebuję ani żadnej pomocy ani żadnego specjalisty. Wydaje mi się, że moja osoba powoduje u Ciebie niezrozumiałe dla mnie odruchy. To jest tak, że "Ty sobie tu chyba ze mną nie radzisz" i puszczają Ci nerwy.
Pomógł: 54 razy Dołączył: 23 Maj 2008 Posty: 942 Skąd: Zabierzów
Wysłany: Sro Gru 31, 2008 13:18
walkie napisał/a:
maciej napisał/a:
Thef raczej pisał o podstawowym kursie "pierwszej pomocy".
Wiem A ja o ratowniku medycznym.
Raczej "przed medycznym" niż medycznym.
Różnica jest taka,że ten pierwszy nie może podawać żadnych leków,robić zastrzyków itp.
I taki kurs posiadają strażacy.
Ratownik medyczny to już wyższa półka,że tak powiem-obsada Karetek Pogotowia.
A kursy z PCK to podstawy pierwszej pomocy na dwu dniowym kursie...
Takie kursy nic nie pomoga do czasu az osoby pokroju MaRka nie beda miały swiadomości i wiedzy o braku konsekwencji podczas ew. akcji. ogólnie lepiej ofiarze wypadku połamac rece, nogi i zebra i uratowac zycie niż nie robic nic i czekac az umrze lub zostanie roślinką.
Tu bardziej chodzi o uszkodzenie kregow, kregoslupa itp. po ktorym taka osoba moze stac sie wlasnie roslinka lub umrzec.
Gdybym mial dylemat ratujac kogos z plonacego auta i moglbym go wyjac ale np. zlamac nadgarstek lub zostawic i nie lamac nic, to wybralbym ta druga opcje. (zedytowalem bo zabrzmialo, jakbym chcial zostawic goscia na pastwe losu... oczywiscie lamie nagarstek!)
Podejrzewam, ze w w/w sytaucji wyciagalbym poszkodowanego nie baczac na te konsekwencje uszkodznia kregow. Myslalbym raczej, ze jak nie zdaze to albo on, albo obaj sploniemy...
Ja nie chce byc ratownikiem medycznym, bo nie czuje powoalania.
ALe chcialbym przejsc kilkugodzinny wyklad, kurs o tym co nalezy zrobic
i jak sie zachowac, zeby moc pomoc w sytuacji krytycznej najblizszym lub
zupelnie nieznanym osobom poszkodowanym w jakims wypadku.
_________________ Chiptuning: R25, R45, R75, 200/600 SDi, BMW (tuning, dpf serwis), VW Group (tuning, dpf serwis)
ROVER 75/ZT: diagnostyka, kodowanie, adaptacja zegarów, dodawanie kluczyków: używane piloty, nowy transponder (immo)
Kontakt: PW, 512 208 367, marek@roverki.eu
Pomogła: 9 razy Dołączyła: 03 Lip 2008 Posty: 755 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sro Gru 31, 2008 13:34
MaReK napisał/a:
Ja nie chce byc ratownikiem medycznym, bo nie czuje powoalania.
ALe chcialbym przejsc kilkugodzinny wyklad, kurs o tym co nalezy zrobic
i jak sie zachowac, zeby moc pomoc w sytuacji krytycznej najblizszym lub
zupelnie nieznanym osobom poszkodowanym w jakims wypadku.
teoretycznie kazdy z nas- kierowcow- takie wyklady mial podczas kursu na prawo jazdy. tylko malo kto cokolwiek z tego wyniosl.
a na cos takiego na zlocie napewno wartoby bylo poswiecic troche czasu. czesc osob w takich szkoleniach udzial bralo, ale wiele nie ma pojecia jak sie zachowac. ja zawsze wychodze z zalozenia, ze nadmiar wiedzy nikogo jeszcze nie zabil. a moze uratowac.
wstyd sie przyznac, ale pewnie tez by mnie sparalizowalo- raz, widok krwi, dwa brak wiedzy. na szczescie nie znalazlam sie nigdy w takiej sytuacji, ale poruszajac sie po drogach mam swiadomosc, ze zdarzyc sie moze, dlatego zdaje sobie sprawe, ze powinnam wiedziec co robic. zwlaszcza, ze ludzie w takich sytuacjach czesto zachowuja sie instynktownie- "jesli ktos potrzebuje pomocy, to pomoc trzeba"- tymbardziej powinno sie miec swiadomosc tego co sie robi.
Raczej "przed medycznym" niż medycznym.
Różnica jest taka,że ten pierwszy nie może podawać żadnych leków,robić zastrzyków itp.
Medycznym. Aby podawać leki czy zastrzyki potrzeba studiów medycznych i lat praktyki.
Kursy takie sa organizowane przez PZMoty lub LOKi.
[ Dodano: Sro Gru 31, 2008 13:55 ]
MaReK napisał/a:
ALe chcialbym przejsc kilkugodzinny wyklad, kurs o tym co nalezy zrobic
i jak sie zachowac, zeby moc pomoc w sytuacji krytycznej najblizszym lub
zupelnie nieznanym osobom poszkodowanym w jakims wypadku.
Uwierz mi, kilka godzin to za mało. Wiedza teoretyczna to jedno. Idz tam, gdzie nauczysz sie w praktyce.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum